Jeszcze niedawno na status społeczny w znacznym mierze wpływało to, z jak znamienitego rodu pochodzi człowiek. Z biegiem lat odczucie wyższości i siły, która się wiązała z tym faktem, stopniowo było wycierane. Wymieszanie kulturowe i nasza historia sprawiły, że społeczeństwo zaczęło bardziej skłaniać się do idei, że wszyscy są równi, niezależnie od pochodzenia. Z drugiej strony, każdy z nas chciałby móc pochwalić się wielkimi czynami swoich przodków i poczuć się częścią ich historii. Dlaczego?
Hierarchia duchowa
Duchowe światy są zbudowane w systemie ścisłej hierarchii połączenia wyższego i niższego poziomu. Niższy poziom charakteryzuje się tym, że otrzymuje. Wyższy jest zawsze dający i niczego nie pragnie otrzymywać od swoich niższych. On z kolei ma swój wyższy poziom, dla którego on jest otrzymujący. Przechodzenie pomiędzy poziomami polega na umiejętnym lawirowaniu właściwościami – otrzymać z góry i przekazać na dół.
System ten możemy zaobserwować we wszystkich aspektach funkcjonowania społeczeństwa. W jednych miejscach jest bardziej, w drugich mniej zaburzony, ale nadal funkcjonuje. Każda hierarchia zbudowana jest na zasadzie wyższego, który wokół swojej idei gromadzi innych, pragnących otrzymać. Dla niektórych struktur otrzymywanie jest w formie finansowej, w innych emocjonalnej lub nawet fizycznej. Przyłączamy się do grup ludzi, aby otrzymać od nich jakiś rodzaj zadowolenia w formie materialnej lub niematerialnej (prestiż, poczucie przynależności).
Budowanie rodu
A zastanówmy się jak ten system działa w rodzinie. Coraz częściej u osób wchodzących w wiek dojrzały objawia się pogląd, że dzieci lepiej nie mieć w ogóle. Podawane są różne uzasadnienia takiego zdania. Jedni twierdzą, że to obciążenie, utrata wolności, inni argumentują to kwestiami finansowymi, niektórzy podnoszą kwestię odpowiedzialności czy gotowości psychicznej.
Popatrzmy na taki przykład. Jest ojciec, który wychował dziesięcioro dzieci, te z kolei mają każde swoje dzieci i tak dalej. Pod nim buduje się struktura około pięćdziesięciu osób. Jeżeli on, jako głowa rodziny ma więź z duchową rzeczywistością i dla każdego dziecka, wnuczka, prawnuczka stanowi wsparcie, wzór do naśladowania. A jeżeli ktoś przychodzi do niego po pomoc, czy materialną, czy nawet dobre słowo, to nigdy nie odmawia, gdyż z powodu swojej wielkości duchowej zawsze ma coś do dania. Jak myślicie, jak czuje się taki mężczyzna? Czy życzylibyście sobie takiej przyszłości?
I nie warto nawet wspominać o tym, że taki człowiek miałby stać się ciężarem dla swoich dzieci. On nigdy nie będzie chciał, żeby oni go teraz utrzymywali. Nie będzie oczekiwał nawet od państwa, że dostanie wygodną emeryturę i „dożyje swoich dni”, bo to on będzie źródłem wszelkiego rozprzestrzenienia bogactwa, radości i natchnienia dla innych. On będzie zakładał nowe przedsięwzięcia i dawał ludziom pracę. Przecież jego duchowy wzrost właśnie do tego go zobowiązuje.
Pozorna trudność
Kiedy przedstawiam taki obraz, zwykle dostaję odpowiedzi, że przecież to strasznie ciężkie zadanie. Utrzymać pięćdziesiąt osób? To prawie jak praca dla współczesnego Herkulesa! No dobrze, mówię wtedy, a przecież Stwórca utrzymuje wszystkie dusze i wcale się przy tym nie męczy. Mędrcy wskazują, że jeżeli człowiek pragnie wzrastać duchowo, to powinien upodabniać się do tego wzorca, na jakim poziomie by nie był. Oczywiście nie od razu Rzym zbudowano, ale od czegoś zacząć trzeba. A potem… zobaczymy gdzie nas dusza poniesie.
Stąd możemy sobie wyobrazić, co czują dusze, które stały się przyczyną powstania największych rodów na świecie. Jeżeli chcecie wiedzieć, jak to jest… zacznijcie od siebie, załóżcie własny ród zgodnie z duchowymi prawami… Na pewno będzie to doświadczenie wspierające wasz duchowy rozwój już od najniższych poziomów.
Najnowsze komentarze