Czytamy w świętych księgach, że człowiek został stworzony w raju, a w wyniku grzechu spadł na ziemię. I kiedy patrzymy na siebie dzisiaj, widzimy, że dominującą częścią w nas jest pragnienie. Na co tylko nie spojrzymy wokół nas – pragniemy. Patrzymy na piękną kobietę czy przystojnego mężczyznę i marzymy tym, aby nas kochał. Spoglądamy na wystawy sklepów lub salonów i pragniemy tego kawałka materiału lub metalu, który tam wisi lub stoi… Dlaczego tak jest? Kim w rzeczywistości jesteśmy?
Jeżeli popatrzymy na przyrodę, widzimy, że każde „dziecko” urodzone przez „rodzica”, jest podobne do niego. Z ziarna pszenicy nie wyrośnie żyto, tylko pszenica. Krowa nie urodzi kozy, tylko cielę. Dziecko człowieka też będzie takie, jak on. A skoro jest to prawo przyrody, które w ten sposób pokazuje nam na poziomie ziemskim, jak rozprzestrzenia się świat, to z człowiekiem jest coś nie tak. Jego „Ojcem” jest siła, którą nazywamy Stwórca. I jak czytamy w pismach, jest On dobry i czyniący wyłącznie dobro, miłosierny, miłujący, obdarzający. A jak patrzymy na człowieka, widzimy zupełne zaprzeczenie. Tak jakby nie był on podobny do swoich „rodziców”. Z jakiego powodu?
Wielkie pytanie jest w tym, kogo nazywamy „człowiek”. W wielu miejscach mędrcy piszą, że to, co na dzisiaj nazywamy „człowiek” w rzeczywistości człowiekiem nie jest. To co rozumiemy pod tym pojęciem składa się z dwóch części: duszy świętej i duszy zwierzęcej. Dusza święta jest to prawdziwa istota człowieka, a dusza zwierzęca (natura zwierzęca, ciało) to jest to, co otrzymaliśmy w wyniku upadku Adama, jak powiedziano: „Pan Bóg sporządził dla mężczyzny i dla jego żony odzienie ze skór i przyodział ich.” (Ks.Rdz. 3:21).
Po upadku, dusza zwierzęca zdominowała całkowicie naturę człowieka. Jej główna właściwość to „pragnąć”, ale z tą różnicą, że w przypadku zwierząt pragnienie to ogranicza się miarą niezbędności, a u człowieka wyraża się to o wiele bardziej. Człowiek jako jedyna jednostka pragnie nawet tych rzeczy, które nie są jemu tak naprawdę potrzebne. (Co też ma swoją przyczynę, do rozważenia w innych wpisach).
Zdominowanie naszej prawdziwej natury, podobnej do naszego Ojca – miłosierdzie i obdarzanie, zostało zdominowane przez pragnienie przyjęcia. Ale mimo tego, w rzeczywistości nasza prawdziwa natura, nasza istota, nigdy nas nie opuszczała, a jedynie „odsunęła” się na czas, dopóki nie zapragniemy objawić jej prawdziwej natury, czyli natury nas samych. Nasze błędne utożsamienie się ze stwierdzeniem „ja dusza zwierzęca”, które pochodzi z duszy zwierzęcej stwarza nam wszystkie cierpienia, które dotykają nas w życiu. Kiedy człowiek odwraca to w sobie i przechodzi do stanu „ja dusza święta”, nagle okazuje się, że świat jest zupełnie inny. Znika zasłona pragnienia i okazuje, że upadek był jedynie iluzją „kombinezonu” duszy zwierzęcej, który został nałożony na nas. A w rzeczywistości nasza prawdziwa natura nigdy nie opuściła „raju”. I to wszystko nadal dzieje się wokół nas…
Najnowsze komentarze