Zastanawialiście się kiedyś dlaczego wasz dzień wygląda tak, a nie inaczej? Dlaczego wykonaliście takie, a nie inne czynności, spotkaliście się z tymi znajomymi, poszliście na lunch do tej konkretnej restauracji? I skąd w głowie tuż po obudzeniu wziął się ten cały plan, lista rzeczy „do zrobienia”?
Całym naszym życiem, organizmem, ciałem steruje nasz mózg. I co ciekawe, jest to najmniej zbadany organ naszego ciała. Naukowcy skupiają się na tym, w jaki sposób i które części kory mózgowej reagują przy określonych bodźcach i nawet czynią w tym ostatnio znaczne postępy, ale rzadko kto zadaje sobie pytanie: Skąd się biorą moje myśli?
Dzisiaj obudziłem się rano i w mojej głowie od razu wyświetliła się lista rzeczy, które powinienem dzisiaj zrobić. Swoisty plan, który dogłębnie wykorzystywał każdą wolną sekundę mojego dnia (o czym pisaliśmy wcześniej). I już prawie pochwyciła mnie jego nieodzowność: zaparzyć kawę, umyć się, posprzątać na stole, zjeść śniadanie, spacer… kiedy przyszło nagłe olśnienie, które zburzyło cały misternie skonstruowany plan mojego umysłu.
Myśl była w zasadzie prosta, ale w jednej sekundzie podważyła wszystkie „muszę” – Jeżeli codziennie to działa tak samo, że mój dzień składa się z wyświetlonego przez umysł „planu dnia”, a moje życie składa się właśnie z tych „dni”. To w rzeczywistości spędzam (tracę?) swoje życie na wymysły mojego umysłu. I drugie pytanie, które już zostało wyrażone na początku: Dlaczego ten plan jest właśnie taki, a nie inny?
W rzeczywistości już samo pytanie, jeszcze zanim pojawiła się odpowiedź, było uwalniające. Przecież jeżeli ten mechanizm funkcjonuje właśnie w ten sposób, to nawet postanowienie o „zmianie swojego życia” jest ściśle zaplanowane przez mój umysł i myśl ta jest mi dana jako kolejne „do zrobienia” z uwagi na… no właśnie na co? Czym kieruje się mój rozum w wyborze tego, co jest ważne, a co nie jest ważne? Co muszę zrobić dzisiaj, a co mogę zostawić na jutro? Nad tym warto się zastanowić.
Kiedy spojrzałem na swoje dzieciństwo zobaczyłem, że w tamtym czasie rzeczy „do zrobienia” były zupełnie inne. Kiedy byłem niemowlakiem, to „do zrobienia” nie istniało w ogóle. Czyli na różnych etapach mojego życia, priorytety się zmieniały. Dlaczego? Doszedłem do wniosku, że lista priorytetów wynika z dwóch czynników: poziomu mojej świadomości i obszaru działania mojego życzenia.
Poziom świadomości odnosiłby się wtedy do różnych etapów mojego wzrostu. Jako dziecko podejmowałem decyzje o ważności różnych rzeczy, które na dzisiaj są dla mnie zwyczajnie infantylne. Z tego mogę wnioskować, że kiedy byłbym na jeszcze wyższym poziomie np. prezydentem Stanów Zjednoczonych, moje dzisiejsze decyzje wydawałyby się tak samo śmieszne, jak te z dzieciństwa dzisiaj. Z tego wychodzi, że poziom świadomości to główny czynnik, który sprawia, że na mojej liście rzeczy „do zrobienia” pojawiają się te a nie inne sprawy. Te mało ważne z dołu listy się nie załapują, gdyż uważam je za mało ważne, dziecinne. A na te z góry listy mam po prostu zbyt mało rozumu, żeby je sobie zażyczyć. Moja świadomość jeszcze nie wyrosła do tego punktu.
Drugi czynnik, to obszar działania mojego życzenia. Tu jest dosyć prosto, gdyż ten obszar zwykle nie zmienia się podczas wzrostu. Czyli podobnie jak poziom świadomości określa, co jest na mojej liście w hierarchii pionowej, tak moje życzenia określa, co jest na mojej liście w hierarchii poziomej. Innymi słowy, jeżeli jako dziecko interesowały mnie zagadki matematyczne, jest duże prawdopodobieństwo, że na wyższym poziomie również będę zajmował się zagadnieniami w tym zakresie lub pokrewnym. Jeżeli zawsze lubiłem towarzystwo ludzi, to wznosząc swój poziom świadomości będę tak ustawiał azymut, aby moje zajęcia były przyczyną obecności wielu osób wokół mnie.
Wszystkie te wnioski otworzyły część zagadki, ale główne pytanie: „Skąd się biorą moje myśli?”, pozostało bez odpowiedzi. Ale jak tylko mój umysł pozwoli umieścić je w swojej agendzie, niechybnie się tym z wami podzielę.
Najnowsze komentarze